sobota, 19 września 2015

(71) Rodzina Kunis

gif; Normajeaned (gif adekwatny do mojego nastroju)

Hejka! W sumie nie wiem, co napisać o sobie. No chyba, że kartkówki, kartkówki i jeszcze raz kartkówki. Z niecierpliwością oczekiwałam na piątek, dzień, w którym popołudnie mogę poświęcić simsom. Na miły weekend Kunisowie- dla pragnących więcej informacji o rodzince, polecam obserwować tumblr'a. Plus aktywowałam aska, dzięki czemu możecie o każdej porze zapytać mnie o co chcecie. Miłego czytania! :)

Odrobinę niezdarna i kochająca sztukę- mowa o Pauline, która z pulchnego, wesołego dziecka wyrosła na cichą nastolatkę o filigranowej urodzie.

Młoda dorosła Margaret zaczesała włosy w kucyka, a pastelowe ubrania zastąpiła białą koszulą oraz dżinsami. Od czasu do czasu ma głowę w chmurach- marzy o posiadaniu najpiękniejszej miłości, jaka może być na świecie.

Ulubionym miejscem dziewczyny w Newcrest był park. Mało kogo interesował kawałek lasu, gdzie można usiąść przy ławce i popatrzeć na malutkie jeziorko otoczone kamieniami.

Tym razem czekała na Margaret, mająca przynieść dobre lub złe wieści odnośnie nowej pracy. Nieraz słuchała zwierzeń kuzynki o zostaniu tajną agentką- widziała, jak bardzo pragnie w ukryciu pomagać innym oraz poskramiać zło.
- Wiedziałam, że się stanie- westchnęła blondynka, siadając obok nastolatki.

- Żartujesz- zareagowała śmiechem Pauline.- Gratuluję!
- Nie uwierzysz. Szef zadał jedno pytanie i oznajmił, że ta robota dla mnie jest idealna!- Obie nie ukrywały emocji, związanych z sukcesem simki. Nie tylko więź rodzinna łączyła je, ale też przyjaźń, postawiona na solidnym fundamencie, jakim było zaufanie.

Jedna wstała i poszła przygotować hot-dogi, druga zaś obserwowała płynące z kamieni strużki wody. Z trudem wierzyła, że tak łatwo dostała się na ścieżkę do wymarzonego celu. Podmuchy wiatru szeptały do jej ucha słowa, których nie rozumiała.
- Przepraszam, czy może mi Pani pomóc?- zapytał nieznajomy, stojący za nią. Odwróciła się, patrząc z lekkim zdziwieniem.

- Nie wiem, co to za miasto oraz gdzie mogę znaleźć jakiś nocleg- kontynuował nieśmiało. Słowa wprawiły blondynkę w jeszcze większe osłupienie.
-  Od kiedy tu jesteś?- Margaret zerkała nerwowo, czy nikt nie widzi, jak rozmawia z dziwolągiem.
- Pięć minut?- odpowiedział, drapiąc się nerwowo po karku.- Trafiłem przez jakiś... portal- dokończył zdanie szeptem.

Pauline, która jadła przy stoliku, ukradkiem zerkała na rozgrywającą się sytuację. Przeżuwając kawałki hot-doga, dumała, o czym mogą tak zawzięcie rozmawiać. Może już nawet miłość przychodzi sama do niej? Nie dziwiła się, skoro jej starsza kuzynka była niezwykle piękna.

- Spróbuj zapytać kobiety, mieszkające obok parku. Jak nie, złap taksówkę i jedź na Kwiatową. Masz pieniądze na opłatę- simka dała do ręki kilka monet, po czym uśmiechnęła się. Nie odmówiła czułego gestu z strony nieznajomego, który zdecydował uściskać zbawczynię.
- Dziękuję, bardzo dziękuję.
- Margaret- powiedziała, machając na pożegnanie. Wbiła wzrok w ziemię, na której pozostały ślady jego butów. Na koszuli czuła intensywny zapach męskich perfum- afrodyzjak dla nozdrzy.

Kobieta znów wpatrzyła się w jeziorko, tym razem skupiając uwagę na listki lilii wodnej. Czasami głośno wzdychała, dalej myśląc o nim. Dlaczego nie zapytała o imię?
- Moja mała siostrzenica fruwa w skowronkach- zażartowała Janet, stojąca przed nią.- Halo, Ziemia, wracaj z tego nieba!
- Ciociu- lekko zażenowana Margaret spuściła głowę, uśmiechając się smutno.  Żałowała, że nie przyjrzała się dokładnie tajemniczemu przybyszowi z portalu.

Resztę popołudnia simki spędziły na pływaniu. Było to zajęcie, które przynosiło im ulgę od ciężaru dnia.
- Przyszły mąż znaleziony?- Pauline dogryzała blondynce. Margaret była niezdolna do zebrania słów w zdanie.- Hej, ja tylko żartowałam- uśmiechnęła się, pokazując zęby.
- Chłopcy sobie jeszcze poczekają. Od dwóch dni mam dwadzieścia jeden lat- odpowiedziała.

-  A Ty kiedy mi przedstawisz swojego ukochanego?- zapytała, ochlapując szatynkę. Nastolatka również zignorowała pytanie i rękoma trysnęła wodą w kuzynkę. Przekomarzanki stały się zabawą, która poprawiła ich humory i pozwoliła chociaż na chwilę odejść od myśli o nieznajomym.

Tymczasem Janet robiła ostatnie przeglądy rakiety i dokręcała brakujące elementy. Do działania motywowała ją myśl o wylocie w przestrzeń kosmiczną- najbardziej szaloną i najpiękniejszą podróż życia. Zrzuciła młotek na trawę, o mało nie trafiając we własną stopę.
- Przepraszam, czy to ulica Kwiatowa?- zapytał nieznajomy, próbując przekonać do zwrócenia uwagi. Ta drapała się po karku, rozciągając mięśnie.
- Tak, czego chcesz, chłopcze? 
- Szukam simki imieniem Margaret, mieszka tutaj?- kobieta odruchowo zaprzeczyła, kiwając głową.

Podniosła narzędzie i zaczęła uderzać w metalową obudowę rakiety. Sim poczuł się głupio- miał nieomylne wrażenie, że trafił celnie. A może ona go chce unikać? Zrezygnowany odszedł, wahając się nad ponownym zapytaniem.

 Następnego dnia, o spotkaniu z mężczyzną musiała opowiedzieć Pauline przy śniadaniu. Janet nie ukrywała emocji i śmiało ujawniała swoje "teorie".
- Ten sam był w parku przed południem, kiedy spotkałam się z nią- dodała nastolatka, chichocząc.- Może chciał porozmawiać?
- W sumie nie dziwota, za Margaret od liceum chłopcy latają jak szaleni!


 Gdy nastolatka wyszła z domu, do kuchni wkroczył Peter. Ostatnio miewał na oku zachowania córki i nie zgadzał się na to, by wyszła za mąż. Zdaniem J'a- zachowywał się jak szaleniec.
- Moja landrynka w życiu nie poślubi jakiegoś faceta! Ten świat jest bezduszny!


Simka nie akceptowała podejścia Petera do spraw miłosnych. Nie chciała, by jego "landrynka" na zawsze była samotna i ze skruchą patrzyła, jak inni darzą sobie wspaniałe uczucia. Oburzona Janet dała mu do zrozumienia, że mimo jego pogróżek, pomoże siostrzenicy.

Wieści o awanturze ukrywano w cieniu. Domownicy dbali o to, by nie wyszły na jaw i nie zraniły blondynki. Poranny spacer do parku przed pracą stał się kolejną szansą na zapoznanie się z "nowym" mieszkańcem Newcrest. Usiadła obok niego, a w myślach świętowała zwycięstwo.
- Hej, to ja, Margaret.

 - Jakże miło Cię widzieć! Wczoraj byłem, ale kobieta powiedziała mi, że zbłądziłem.
Nie musiała się długo zastanawiać, kto go "przepędził". Nieco zapeszona, przeprosiła za mało odpowiednie zachowanie ciotki. Ucięli pogawędkę, a przy okazji Margaret poznała imię szatyna- Josh. (Hutcherson hihi)

Fala pozytywnych emocji zmotywowała ich do dalszego kroku. Śmiało przysunęli się do siebie i złapali za dłonie. Z ich twarzy nie schodził uśmiech, a na policzkach widniał wyraźny rumieniec.
- Tak mi głupio, traktują mnie jeszcze jak małą dziewczynkę- szepnęła.

 - Margaret- westchnął, a bańka mydlana trysnęła. Natychmiast odsunęli się i woleli zapomnieć o dość intymnej chwili.
- Przepraszam. - Josh poklepał przyjaźnie po ramieniu. Jej zauroczenie podniosło go na duchu- tak bardzo pragnął odszukać tajemniczy portal, wrócić do właściwego wymiaru i być bożyszczem nastolatek.

 Resztę "przypadkowego" spotkania oboje spędzili na połowie ryb. Choć ich amatorskie kroki w wędkarstwie były mizerne, kontynuowali zapoznawczą rozmowę. Margaret jednak nie wiedziała, że jest obserwowana przez kogoś. Obserwujący sim nerwowo podgryzał wargę i z trudem kontrolował swoje emocje.
- Złamałaś naszą obietnicę. Zapłacisz za to słono.

Następna notka będzie urodzinowa- już za niecałe dwa tygodnie Herbal Sims będzie świętować drugi rok tutaj. Buziaczki :*

2 komentarze:

  1. Mnie szkoła też daje popalić :c Wymyśliłaś bardzo ciekawą historię z tym simem! Czekam urodzinową notkę oraz dalsze losy "małej" Margaret i nowego przybysza, a także Pauline i reszty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pauline przypomina mi taką cichą myszkę, Margaret zaś jedną z tych gwiazdek, którą zna i podziwia cała szkoła, czyli dwa zupełne przeciwieństwa:D ten wątek z simem z portalu (?) jest bardzo ciekawy, czekam na kontynuację:D i czo to za ostatnie zdjęcie?o_O ehh, wszyscy nienawidzę szkoły, ta to musi czuć się niekochana;;;;;;;;;;
    buzi!

    OdpowiedzUsuń