niedziela, 27 marca 2016

(85) Rodzina Kunis

gif: Tumblr

Cześć i czołem! Dzisiejsza notka z nutką Wielkanocnego klimatu- śliczna pogoda, ludzie niosący uroczo ozdobione koszyki i budząca się do życia natura. Szczerze powiem, lubię dostrzegać takie "drobne" detale, sprawia mi to ogromną radochę ;) Mam nadzieję, że również Wy spędzicie ten weekend w przyjemnej, rodzinnej atmosferze.
Po raz kolejny dziękuję za komentarze odnośnie bunkrowego wyzwania. Każdą Waszą wypowiedź czytałam z uśmiechem na twarzy! Dzisiaj jednak mała przerwa od Malinek i powrót do Kunisów. Zapraszam do czytania :)

Na początku chciałam skromnie się pochwalić zwiększeniem jakości odbić luster i wody (zwiększyłam również jakość simów). Uwielbiam to zdjęcie bardzo, kojarzy mi się z wakacjami :)

Clementine i Sofia, poświęcające większość czasu na pracy, postanowiły wybrać się na basen. Rekreacyjna randka dobrze im zrobiła. Simki nie pamiętały, kiedy ostatnio spędziły tak miło dzień.

Coraz bardziej znana pisarka Ruby postanowiła zmienić image. Generalnie jest pierwszą simką, której dałam tą fryzurę. Nie wygląda źle... ;)

Miłość między nimi nie gaśnie, a wręcz przeciwnie! 

Efektem romantycznej eksploracji krzaków przez małżeństwo była trzecia ciąża Ruby.

Szczęśliwa mama postanowiła odwiedzić dzieci, które znów się przeprowadziły i zamieszkały w uroczym domku w cichej części Windenburga :)

Cadance entuzjastycznie zareagowała na wieść o nadchodzącym rodzeństwie. Nie przeszkadzała jej różnica ponad dwudziestu paru lat między nią a przyszłym bobo :)

Gdy matka i córka prowadziły rozmowy od serca oraz ekscytowały się wiadomością, Thomasa niespodziewanie odwiedziła Luna. Nim ten powiedział słowo, ta zdążyła zaciągnąć go do szafy... wiadomo, co dalej ( ͡° ͜ʖ ͡°)


- Ja muszę już iść- oznajmiła pospiesznie dziewczyna, poprawiając włosy po "zabawie".- Zaskoczyłam Cię wizytą, ale wyszłam mówiąc ojcu, że idę na spotkanie klubu.- blondyn wahał się odpowiedzieć, dlatego pocałował ją na pożegnanie w policzek.

Międzygwiezdna przemytniczka w końcu musi się usamodzielnić od załogi i samodzielnie wyruszyć w podróż kosmiczną! Pieniędzy Kunisowie mają pod dostatkiem, więc Clementine od razu wzięła się za budowę rakiety kosmicznej.

 Większość okresu błogostanu Ruby spędziła w domu, pisząc książki, malując lub gawędząc z Hailey (dla przypomnienia, córka Clementine i Sofii). Jednak nastał ten okres, gdy maluch zapragnął poznać świat poza łonem matki.

Poród (jak zwykle) odbył się bezproblemowo oraz szybko, a do rodziny zawitała Hazel Grace Kunis!<3
(ku pamięci Hazel Grace McGraw z trójkowej rodziny)

Wraz z młodą członkinią rodziny, w kolejną grupę wiekową wskoczyła Hailey. Po zdmuchnięciu świeczek i ostatnich rozmowach z ciotką oraz matkami, rudowłosa spakowała manatki i pojechała do nowego domu w Wierzbowej Zatoczce.

A oto Hazel Grace, która będzie mieć taką samą przyszłość jak jej trójkowa przodkini, czyli czarny charakter i złowroga pani świata. Już od dziecka daje znać- włosy ścięte na chłopczycę i niewyparzony język do rówieśników ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Od jakiegoś czasu Lunę dręczyły nudności. Każdy dzień zaczynała nieprzyjemnym spotkaniem z łazienką. Przecież jest wegetarianką i nie je mięsa... ale chwila, ostatnio jadła wołowinę mając osiem lat.
- Tylko nie to- szepnęła do siebie.- Zapomniałam o zabezpieczeniu. 


Simka postawiła sobie zadanie- ukrywać niezaplanowaną ciążę przed troskliwym ojczulkiem. Joaques patrzył surowym okiem na poczynania dzieci od momentu zaginięcia żony. Szczególną opieką otaczał Lunę, która była odbiciem lustrzanym straconej Jolene. (imię wymyśliłam ;))

- Gwiazdeczko, czy coś się stało?- zapytał staruszek, patrząc ze współczuciem na dziewczynę. Szatynka w odpowiedzi kiwnęła głową przecząco i posłała serdeczny uśmiech tacie.
- Wszystko dobrze, po prostu miałam koszmar- dodała pośpiesznie Luna. Nagle wstała i pobiegła do pokoju, ignorując kolejne pytania Joaquesa.

Swoją "jaskinię" simka opuściła dopiero wieczorem, by się umyć i porozmawiać z Maxem. Chłopiec darzył nienawiścią rodzinę z wyjątkiem Luny. Uwielbiał opowiadać jej o szkole czy składać obietnice.
- Dzisiaj niczego nie nabroiłem- powiedział entuzjastycznie.- A z testu z przyrody dostałem czwórkę!
- Jestem z Ciebie dumna- pogładziła Maxa po włosach dziewczyna.- Robisz coraz lepsze postępy. 

- Luna, ja tęsknię bez przerwy za mamą.
- Każdy z nas bardzo chciałby, żeby wróciła- szepnęła simka, obejmując brata.- Pamiętaj, że nie możemy wiecznie żyć przeszłością. Tatko taki się zrobił, bo brakuje mu mamy. Ale teraz czas iść do łóżka, śpij dobrze, Max.
- Dziękuję- uśmiechnął się, całując ją w policzek.- Dobranoc.


Przez kolejne tygodnie Villarealowie toczyli spokojną sielankę. W każdy weekend młodzi spędzali czas przy grze Nie obudź Lamy!, przy okazji rozmawiając o problemach. Luna postanowiła poinformować braci o nieplanowanej ciąży z Thomasem.

- Twoja kolej, sis- wskazał wzrokiem sim na nią.- Hej, co jest?
- Przepraszam- ocknęła się z zamyśleń dziewczyna, wyciągając patyczek z stosiku. Nagle zawahała się, czy powiedzieć Hugo o skrywanej "tajemnicy". Przecież on sam zdradził jej tyle sekretów i żadnego nie ujawniła!
- Luna- zawołał szatyn.- Zaufaj mi.
- Będę matką.


Hugo wyciągnął drewniany patyczek, burząc przy tym całą konstrukcję. Max wykonywał taniec radości z powodu trzeciej już wygranej, jednak dla nastolatków gra nie była istotna. Ta sprawa stanowiła szalę między losami całej czwórki.
- To ja zawsze pamiętam o tym, by doprawić dorsza w proporcji 2:3- szepnął zaskoczony nastolatek.- Co teraz zrobisz?

Luna dała się namówić propozycji Hugo, by odwiedzić Thomasa i przekazać tą nowinę. Nim simka zapukała w drzwi, wątpiła w to, czy Kunis dalej będzie chciał z nią utrzymywać kontakt.

Okazało się, że w domu zastała tylko jego. To był dla niej dobry znak- mogli w cztery oczy przegadać tą sytuację. Blondyn posłał pytające spojrzenie, po czym spojrzał na dłonie, obejmujące wyraźnie zaokrąglony brzuch.
- Od ośmiu miesięcy noszę w sobie syna lub córkę- powiedziała łagodnie, posyłając delikatny uśmiech.

- Och, Luna- zacmokał Thomas, dotykając delikatnie brzuch. Nie wiedział, czy ma płakać z radości czy karcić siebie za to, że już w młodym wieku będzie ojcem.

- Jesteś zły na mnie?- zapytała niepewnie szatynka, będąc w czułym uścisku z ukochanym.
- Skądże, Luna. Już nie mogę doczekać się rozwiązania.
- A... Yuki? Ją bardziej kochasz.
- Ona?- rzekł nieco zmieszany.- Pogodziliśmy się, ale wyjechała gdzieś. Teraz Ciebie najmocniej kocham.
Mimo tego, że Thomas zagwarantował jej wierność, nie do końca mu ufała. Widziała, że wiadomość o dziecku bardziej go zasmuciła niż uszczęśliwiła. Simka powoli zaczynała żałować wszystkiego.

Wracając do domu, przypadkiem spotkała ojca, wracającego z spotkania Rycerzy Żywopłotu. Nie miała zamiaru już ukrywać ciąży, dlatego poprosiła o spacer po ogrodach rezydencji.
- Tato- odezwała się w pewnym momencie Luna.- Mam zamiar przedstawić Ci Twojego wnuka lub wnuczkę.


- Powiadasz, że będę dziadkiem?- zapytał Joaques z złośliwym uśmieszkiem na twarzy.- Któż taki Ci podarował dzieciucha? Niech zgadnę, buntowniczy synuś Kunisów. Mili simowie, tylko on oczernia ich imię- mruknął pod nosem, dotykając brzuch ciężarnej. Staruszek ze skruchą spojrzał na smutną córkę.

- Tato, ja... przepraszam- rzekła pospiesznie Luna.- Chciałam tego dziecka, tak bardzo.
- Hmmm- wpadł w zadumę sim.- Dobrze wiedziałaś, że to nie skończy się przyjemnie. Dlatego po porodzie niemowlę oddasz Kunisowi. Będziesz mogła go odwiedzać, jednak ja bachora pod swój dom nie wezmę.
- Ojcze!- krzyknęła żałośnie dziewczyna, z trudem trzymając łzy w oczach.

Po chwili simka nabrała powagi. Wiedziała, że prośby pójdą na marne, dlatego niechętnie zgodziła się na umowę. Uśmiechnęła się smutno, podziękowała starcowi za rozmowę i wyruszyli do domu.

Kilka (simowych) godzin później, gdy Luna obserwowała palące się drewno w kominku, poczuła silne bóle. Nie były to zabawy malca- wyraźnie informował, że chce już się wydostać.


Poród odbierała Cadance, która już na samym początku została przez szatynkę poinformowana o umowie zawartej z Joaquesem. Po niecałych czterdziestu (simowych) minutach świat ujrzał przedstawicielkę ósmego pokolenia Kunisów, Dawn Villareal :)

 W międzyczasie urodziny świętował Thomas. Najwyższy czas wkroczyć w dorosłość!

 Świeżo upieczony tatko (który przeszedł zmianę wyglądu) tuli do snu pociechę. Zastanawiał się, dlaczego tak naprawdę ojciec Luny nie zgodził się, by to ona zajęła się Dawn.
- Jaka jesteś delikatna- szepnął do niemowlęcia sim.- Obiecuję, że nigdy Ciebie nie zostawię.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Pragnę wam przedstawić nowy domek Kunisów! Jak zwykle pobrałam go z galerii, ponieważ w budowaniu domków nie jestem mistrzem :)

 Wraz z przeprowadzką, Dawn stała się dzieckiem szkolnym. Zakochałam się w niej <3

 -Wiesz, wujaszku, że kiedyś Llamorożce przejmą nasz świat?
- Nieprawda, bo Króliczki Lodówkowe.
- Llamorożce mogą latać i czarować, a Króliczki Lodówkowe tylko biegają!


 Thomas pełni obowiązki wzorcowego tatusia (oraz starszego brata) i pomaga dziewczynkom w odrabianiu lekcji.
- Młody, już je uczysz wartości liczby pi? Przecież one dopiero w podstawówce są!
- A Ty czemu już Hazel Grace uczysz Pitagorasa?

 Siostrzenica pogrywa z ciotką w Nie obudź Lamy!. Tak, Hazel Grace jest ciotką Dawn... brzmi dziwnie ;)

 - Wiedziałam, że ten przeklęty, niebieski patyczek będzie oznaczał Twoją wygraną!


 - Gdybyś nie brała samych niebieskich, to może byś miała równe szanse, Dawn.


Cadance już od najmłodszych lat pragnęła zostać światowej sławy chirurgiem. Dzielnie pełni obowiązki lekarki, troszcząc się o pacjentów najlepiej, jak się da.

Dawn (w drugim ubraniu codziennym) bawi się z gadającym Llamorożcem :)

A co u Jacksona? Przyszły e-sportowiec spędza nie tylko czas z ukochaną, ale również programuje i bierze udział w zawodach. Co mi się podoba w czwórce to "własna" wersja popularnych gier komputerowych, jak tutaj przykładowo Mortal Kombat.

 Hazel Grace próbuje wysadzić dom bawi się w małego alchemika :)

- Thomas, ja i Jackson mamy zamiar wziąć ślub w sobotę!- oznajmiła entuzjastycznie czwartkowego popołudnia Cadance, gdy sim powrócił z pracy.
- Ale ja garnituru nie mam, w ogóle tak niezorganizowane...
- Głuptasie, wszystko załatwiliśmy w Waszej niewiedzy! To taka, powiedzmy, niespodzianka- zareagowała śmiechem szatynka.

 Czas tak szybko upłynął i gdyby nie komunikat gry, nie zorientowałabym się, że Dawn i Hazel Grace świętują już urodziny! (przez czas grania nimi jako dzieci w wieku szkolnym, robiłam bardzo mało zdjęć)


 A oto córcia Thomasa i Luny w nastoletnim wydaniu! <3

 Oraz złowroga Hazel Grace, która już sieje nienawiść do mieszkańców Windenburga. Również wyrosła na cudowną simkę :)

 - Dawaj córcia, zrobimy sobie selfie! 


Ci, którzy śledzą herbatkowego simblr'a, mogli już wcześniej zobaczyć to urocze zdjęcie :)

 Sobotni poranek był wyjątkowym dniem dla Kunisów. Wszyscy żyli przygotowaniami do najważniejszego rozdziału w życiu Cadance i Jacksona.

- Pamiętaj Jackson, bez nerwów. Ręce Ci jeszcze się spocą, a co to będzie, jak obrączka wysunie się z palca lub coś?- Hazel Grace podnosiła na duchu pana młodego, którego już gryzła trema przed ołtarzem. Choć była to skromna uroczystość, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.

Piętro niżej, Thomas gawędził z siostrą, chwaląc między innymi jej ślubną kreację. Każdy mógłby stwierdzić, iż Cadance wyglądała w nim anielsko :)
- Gdyby nas nie łączyła więź rodzinno-genetyczna, to dawno rywalizowałbym z Jacksonem.
- Głuptas!- skwitowała chichotem lekko zawstydzona simka.

Dawn nie miała jakoś ochoty na rozmowy z młodymi czy ojcem. Przesiadywała na ławce, zastanawiając się nad jedną rzeczą- gdzie jest jej matka.
- Gdy zawsze chce się o nią zapytać, zmienia temat- rozmyślała głośno nastolatka.- Nie żyje? A może... nie chce się ze mną widzieć?

Parę simowych godzin później, w ogrodach Mimozy Szczypiór, pełnych różnobarwnych i pięknie pachnących kwiatów, przed ołtarzem stało przyszłe małżeństwo. Oboje, zafascynowani sobą, nie szczędzili czułych słówek na ucho czy pocałunków w policzek.

Gdy przywędrowała Dawn z obrączkami, ułożonymi na wykwintnej poduszce, simowie wypowiedzieli przysięgę małżeńską oraz dokonali symbolicznego gestu. Przed Wami państwo Jekyllowie! :)

Choć gości było bardzo mało (bo Dawn, Thomas i Hazel Grace), każdy poświęcił więcej niż pięć minut na złożenie młodej parze szczerych, pozytywnych życzeń z lekkim humorem.
- Stary, przede wszystkim dużo szczęścia, miłości- uściskał "po męsku" szwagra.- Tylko troszcz się o Cadance, spełniaj jej prawie każde zachcianki no i wiesz.

- Żeby było Ci dobrze z Twoim księciem, ciociu- Dawn przytuliła pannę młodą.- Wyglądasz dziś cudownie.
- Ty również, słoneczko. Od rana widziałam, że jesteś smutna, domyślam się, dlaczego- zagadała Cadance.- Jednak uwierz mi, że Twoja mama dokonała niewybaczalnego błędu. Robimy wszystko, byś była szczęśliwa- simka ucałowała w polik siostrzenicę i koniuszkiem palca otarła spływającą łzę. Obie złapały się za rękę, decydując się na wspólny spacer po labiryncie z żywopłotu.

Resztę popołudnia państwo młodzi spędzili razem, podziwiając górskie krajobrazy w dali. Niczego im praktycznie nie brakowało- miłości, szczęścia, zaufania. Rozwijali się w wymarzonych pracach, dbając o lepszy rozwój przyszłości.
- Kochanie, potrzeba nam jednego.
- Co masz na myśli?
- Dzieci.

Mimo, iż jest już troszkę późno, życzę Wam udanej Wielkanocy, hojnego Zajączka oraz Lanego Poniedziałku! Trzymajcie się cieplutko, buziaczki:*