czwartek, 18 lutego 2016

(82) Rodzina Kunis

Grafika: Ja

Cześć i czołem! Herba po troszkę długiej nieobecności daje znak w postaci notki, że żyje. Po feriach zaatakowała mnie grypa, nawet 3 dni siedzenia w domu dały ogromne zaległości w szkole. Ten tydzień również nie daje spokoju- masa sprawdzianów, a w sobotę etap wojewódzki konkursu z polskiego. 
Co jednak działo się u simsowych rodzinek? Po pierwsze, musiałam zainstalować ponownie ts2 i ts4 oraz przenieść pliki na dysk D z powodu malejącego miejsca na dysku C (League of Legends troszeczkę zajmuje, hehe). Wiąże się z tym, że utraciłam Łopatki, które ostatniego czasu strasznie się wieszały i niechętnie nimi grałam. Dzisiejsze losy Kunisów są trochę (bardzo) archiwalne, postaram się jak najszybciej dojść do aktualnych zdarzeń. Więc życzę miłego czytania! 

Akuku! :)

 Thomas mimo, że był w związku z Yuki, pragnął spróbować zakazanego owocu i pobawić się uczuciami innych dziewczyn. Tym cudem przypadkowo poznał przeuroczą córeczkę tatusia, Lunę Villareal. Zakochana po uszy simka chętnie zgodziła się na spacer po ogrodach Mimozy Szczypiór.

 Ich spotkanie nie trwało długo. Po niecałej godzinie simka otrzymała esemesa od opiekuńczego ojca z nakazem powrotu do domu. Pożegnali się czułym pocałunkiem oraz obietnicą kolejnego spaceru. Była nieświadoma tego, że Thomasa widzi pierwszy i (nie)ostatni raz.

 Zadowolony blondyn kroczył dumnie po labiryncie, trafiając przypadkiem na Cadance, pełniącej wartę jako Rycerz Żywopłotu. Pomachała serdecznie bratu i zapytała o powód jego widocznego entuzjazmu. Był uśmiechnięty od ucha do ucha, a poliki miał zarumienione.
-  Chyba udana randka z Yuki, co? Spóźniła się dobre pół godziny, gubiąc przy tym napierśnik oraz nagolenniki. 
- Randka była, ale nie z nią- odpowiedział półszeptem Thomas tak, jakby ktoś ich podsłuchiwał.

- Jak to nie z nią?- zapytała, mierząc blondyna wzrokiem. Zrobił krok w przód i pochylił się do ucha simki. 
- Zaprosiłem Lunę Villareal, to ta nieśmiała, co jest w mojej klasie- Thomas bez przerwy czekał na reakcję siostry. Ta stała z oczami wielkimi jak grosze, z trudem dowierzając słowom. Wzięła głęboki wdech, poprawiła kolczugę uwierającą jej szyję i klasnęła metalowymi rękawicami.

 
 - Jesteś nieskończonym idiotą- Cadance rzekła z dezaprobatą. Jej zadowolenie szybko minęło i stała na emocjonalnej linie między spokojem a złością.- Uznajesz matkę za wzorzec w sprawach sercowych? Mam nadzieję, że Twoje przyszłe "przypadkowe" dzieci nie będą musiały się zastanawiać, kto jest ich ojcem.
Blondyn odszedł, pozostawiając simkę samą w ślepym punkcie labiryntu. Był na nią obrażony za racjonalne spojrzenie w sprawie jego romantycznych podbojów za plecami Yuki. Jakby mógł, rozszarpałby ją, gdyby nie miała na sobie kilkudziesięciu kilogramowego "złomu".

 Dance postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce i uratować związek dobrej koleżanki. Szczęście chciało, że spotkała ją na tarasie, zapatrzoną w misterną zieleń, dominującą nad wspaniałą rezydencją. Simki przybiły sobie "żółwika", po czym szatynka przeszła do sedna sprawy.
- Muszę wprowadzić nieco spiętą atmosferę, ale to dla naszego dobra. Thomas zdradził Ciebie z Luną.

 Ku ogromnemu zaskoczeniu Cadance, ta nie uwierzyła w wiadomość i zrobiła awanturę.
- Znalazła się zazdrośnica- zakpiła Yuki.- Idź pocieszać chłoptasiów a nie wpierniczasz się w cudze związki! 
- Posłuchaj mnie, ja...- dziewczyna próbowała znaleźć choć chwilę na wyjaśnienie sytuacji, tamta nie pozwoliła mruknąć ani jednego słowa. Patrzyła na Cadance z wielkim zawodem, gniewem oraz żalem. Jej chęć okazania pomocy poszła na marne.
- Weź idź stąd! Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką, ale się łudziłam... i to bardzo.

 Simka zrezygnowała z kontynuacji słownej bitwy. Nie czuła urazy, a wręcz przeciwnie, satysfakcję. Teraz pokaże młodemu, jak kończy się zabawa w Casanovę i da mu przestrogę przed wpływami matki. Nie chciała, by któraś dziewczyna była skrzywdzona, chociaż na liście "ofiar" zostały wpisane Morgan oraz Luna.

 Wśród domowników nie chciała poruszać tego tematu, miała już dość kłótni. Zadzwoniła do Jacksona z prośbą o przyjście na krótką rozmowę. Miała potrzebę zwierzenia mu się z zastałej sytuacji, liczyła również na wsparcie ze strony kolegi.
- Hej Dance. Dlaczego muszę znów Ciebie widzieć smutną?

- Wspaniały braciszek zabawia się w łamacza serc- powiedziała ponuro.- Ten huncwot myśli, że jest fajny.
- To miłe z Twojej strony, jednak zachowujesz się jak rodzicielka- stwierdził Jackson, patrząc ze współczuciem na zrezygnowaną szatynkę.- Odpuść sobie. Jeśli będziesz za niego załatwiać problemy, to Thomas będzie nadal beztroski.
Simowi bardzo zależało, by Cadance chodziła uśmiechnięta i nie martwiła się błahostkami jak ta. W głębi serca krył do niej wyjątkowe uczucie, znane każdemu.

Po długiej ciszy dziewczyna przyznała mu rację i jeszcze pogawędzili na temat Thomasa. Gdy zza horyzontu zaczął pojawiać się majestatyczny księżyc, oboje pożegnali się tkliwym (i niekrótkim ;)) uściskiem.
- Nie dziękuj- przewał Jackson, gdy ta miała szepnąć "magiczne" słowo.- Zawsze będę gotowy Ci pomóc, nawet w sprawie niepoważnego, młodszego brata- zażartował, owijając brązowe kosmyki wokół palca. Nagle simka wyrwała się z jego ramion i niczym poparzona uciekła do domu. Jedyne, co zdążył jeszcze usłyszeć, to szlochanie Cadance.

Kolejny poranek dla rodzeństwa nie należał do przyjemnych. Na "dzień dobry" Thomas wyprawił siostrze awanturę, wytykając jej działania.
- Czy Ciebie coś pochrzaniło? Myślałem, że mogę zaufać a Ty lecisz od razu do Yuki i rozpowiadasz! Zaczepki szukasz?!- pomijając to, blondyn nie szczędził obraźliwych słów.

- Twoje słownictwo, bogate w wulgaryzmy nie pokazuje tego, jaki jesteś cwany- szatynka usiadła na łóżku obok niego, mierząc go karcącym spojrzeniem.- Wręcz przeciwnie. Zachowujesz się jak tchórz i zanim zaczniesz wchodzić w temat związków, dorośnij!
- A dlaczego chcesz mi zepsuć zabawę? Przez Ciebie Yuki nie chce mnie widzieć!
- Ponieważ jesteś najwspanialszym a zarazem najgłupszym bratem na świecie, którego mam- odpowiedziała na pytanie Cadance smutno. Klaskała nerwowo dłońmi o spodnie, a w oczach gromadziły się łzy. Żeby nie okazać większej skruchy przed Thomasem, wstała i wyszła z pokoju.

Napiętą atmosferę między młodymi przerwały przygotowania na nadchodzące urodziny nastolatki. Od samego rana Ruby chodziła jak na szpilkach- zadbała o to, by córka miała udane przyjęcie oraz smaczny tort.

Święto wkroczenia Cadance w dorosłość odbyło się w jednym z Winderburskich knajpek. Nie było nudno- goście wyładowywali emocje przy piłkarzykach lub rzutkach, spróbowali ciasta urodzinowego i gawędzili z solenizantką.

Po zdmuchnięciu świeczek, już młoda dorosła simka otrzymała drobne upominki oraz życzenia.
- Wszystkiego najlepszego!- Wolfgang uściskał serdecznie Dance.- Jesteś cudną kobietą, Jekyll ma się z czego cieszyć. Ktoś taki jak ja nie uczyniłby Twojego życia lepszym- dodał szeptem.
- Dlaczego tak mówisz?- oburzyła się szatynka.- Również znajdziesz swoją miłość, przychodzi ona do każdego w innej porze. Nie masz tylu wad, jak Ci się wydaje.
Tymi słowami zakończyła się rozmowa między obojgiem. Blondyn pomachał simce na pożegnanie i wyszedł z lokalu w nieznane.

Prezentem urodzinowym od rodziny (i Jacksona) był nieduży, komfortowy domek, niedaleko centrum miasta. Para zgodziła się, by nastolatek zamieszkał z nimi. Przeprowadzka oraz szczera rozmowa z siostrą pomogły Thomasowi uporządkować harmider myśli w głowie. Postanowił przeprosić oraz złożyć obietnicę tej, do której żywił prawdziwe uczucia.

Młody Kunis nie musiał długo myśleć. Jego serce należało do Yuki Behr. Spotkał się z nią, chcąc wyjaśnić cały incydent oraz udowodnić, że jest godzien oddać nawet swoje życie. Niebieskowłosa na widok blondyna uśmiechnęła się smutno.
- Jesteś mi czegoś winien.


- Tak, wiem, Yuki. Przez ten czas myślałem, że miłość nie istnieje, a przelotne i namiętne uczucie. Cadance doszła mi do rozumu. Dopiero teraz zauważyłem, jakie wyrządziłem krzywdy. Wyciągnąłem ogromną lekcję i przyrzekłem sobie, że już nigdy, a to przenigdy nie będę romansować. To Ty jesteś osobą mi pisaną, najdroższym skarbem. Chciałem prosić Cię o wybaczenie.


- Jak pokażesz, że mnie kochasz?- zapytała z nutką sarkazmu.
- Ten pierścionek- z kieszeni wyjął nieduże pudełeczko, po czym nałożył srebrny pierścień na serdeczny palec dziewczyny.

Yuki padła w ramiona chłopaka, płacząc z radości. Poczuła ulgę oraz ponowną euforię. Krępująca atmosfera spotkania została przełamana czułym pocałunkiem w świetle gwiazd.

Jak możecie zauważyć, powróciłam do nieco rozwiniętego stylu opowiadania. Na pewno nie jestem idealnym pisarzem, jednak uwierzcie mi- lubię pisać takiego typu rzeczy, często z mało sensowną fabułą :) Nim zakończę posta, mam do was pytanie i liczę na odpowiedzi na komentarzu: Co jeszcze chcielibyście na blogu zobaczyć? Ponownie jakiś challenge, czwórkowy remake wcześniejszych rodzinek (np. McGraw, Obraz), a może poradnik z gry? W końcu jedno i to samo zaczyna się robić nudne, nieprawdaż? ;) Trzymajcie się cieplutko, miłego weekendu, do następnej notki! :*